Rysunki ze szkolnych lat

 Robiąc porządki znalazłam teczkę z moimi rysunkami. Większość z nich pochodzi z 1998 roku, kilka z 1997. Kiedyś bardzo chciałam nauczyć się tak profesjonalnie rysować konie, jednak o żadnym kursie nie było mowy i tak sama metodą prób i błędów wypracowałam sobie jakiś sposób. Ocalałe rysunki są chyba najlepszymi jakie mi wyszły, dlatego też wylądowały w tej znalezionej teczce a nie w śmietniku.

jednorożec
jednorożec


Jednorożec jest z roku 1998 i narysowany był ołówkiem i pastelami olejnymi. Poniżej szkice ołówkiem w większości z 1998 rokuz wyjątkiem pierwszego, na którym widnieje data z roku 1997.

koń w ołówku
koń w ołówku

kolejny koń w ołówku
kolejny koń w ołówku

głowa końska w ołówku
głowa końska w ołówku

głowa konia w ołówku
głowa konia w ołówku

Ostatni szkic wykorzystał mój zmarły już wujek, który był malarzem, do zrobienia montażu z moim zdjęciem z wycieczki integracyjnej z początku liceum. Montaż w oryginale jest kolorowy, oczywiście z wyjątkiem konia. Mam tylko zwykły wydruk z drukarki, na zwykłym papierze a4, na którym kolory są bardzo kiepskie, dlatego skan lepiej wyszedł w wersji czarno-białej.

montaż zdjęcia z rysunkiem
montaż wykonany przez wujka - Stefana Ignara

Poniższy rysunek, wykonany kredkami świecowymi bambino i ołówkiem, jest zatytułowany Summer Storm. Razem z koleżanką z ławki rysowałyśmy koniki i nadawałyśmy im imiona. Mi te koniki lepiej wychodziły niż koleżance, oczywiście ;)

koń rysowany ołówkiem i kredkami Bambino
Summer Storm - koń rysowany ołówkiem i kredkami Bambino


Kolejny konik rysowany kredkami świecowymi - Clappy

Equador - też wygląda na kredki świecowe


Kolejny rysunek to taka mała ciekawostka, a to dlatego że powstał w popularnym niegdyś programie graficznym MS Paint, przy pomocy kulkowej myszki (optycznych wtedy nie było). Pamiętam, że szkic robiłam całkowicie odręcznie, niekorzystając z takich udogodnień jak proste linie, czy figury geometryczne. Cieniowałam go korzystając z narzędzia Paint spray. Mój brat cioteczny, na którego komputerze stworzyłam to dzieło, przecierał oczy ze zdumienia, że myszką w paincie można coś takiego stworzyć. Na pamiątkę dostałam wydrukNie miałam wtedy jeszcze własnego komputera w domu, ba... nawet nie był w planach.

koń narysowany w MS paint, w latach 90
koń narysowany w MS paint za pomocą myszki

Palomino powstał przy pomocy farb plakatowych, To moje ulubione dzieło, które po 20 latach w końcu oprawiłam i powiesiłam na ścianiePalomino powstał na bazie kalendarza z końmi jaki wisiał kiedyś u mojej babci - były tam fotograficzne portrety koni na czarnym tle. Bardzo podobał mi się ten kontrast. Sam palomino był rysunkiem w encyklopedii koni, jaką sobie w tamtych czasach kupiłam. Czyli wzorowałam się na rysunku konia z książki i dodałam do tego czarne tło z kalendarza. Żałuję tylko, że urwałam mu tą głowę, zamiast domalować kawałek piersi u dołu. Ale i tak jest cudny! Inna historia, która kryje się za tym obrazem jest związana z datą jego powstania. Za każdym razem, gdy na nią spoglądam mam ciarki na plecach. Powstał on 14.11.1997 - równo rok później, tego samego dnia, zmarła moja mama.

Palomino
Palmino

A ten obrazek powstał właśnie rok później. Siadając za biurkiem nad tą kartką, nie wiedziałam jeszcze, że tego dnia nie zapomnę do końca życia. Najprawdopodobniej zauważyłam, że palomino powstał rok wcześniej, była sobota, w szpitalu trwała walka o ostatnie chwile życia mojej mamy. Jako, że miałam ledwo 15 lat, wraz z młodszym bratem zostaliśmy w domu. Pewnie stwierdziłam, że zajmę się malowaniem, żeby nie myśleć o tym co dzieje się w szpitalu i co może się stać. Obrazek skończyłam zanim przyszła tragiczna wiadomość.

konik
konik (farby plakatowe)

Krowy, a może jakieś antylopy powstały jako ćwiczenie na podstawie zeszytów do nauki rysowania. Bardzo podobał mi się ten motyw i zdecydowałam się spróbować. Na skanie widać, że kartka była z odzysku - przebija nadruk z drugiej strony ;)

Krowy
Krowy - szkic ołówkiem

na koniec coś zupełnie innego. W zeszytach, na lekcjach, czy przerwach nie tylko rysowałam koniki. Wymyśliłam sobie Zuzę vel. Zouzę. Coś na kształt cocker spaniela, trochę jak z bajki Zakochany kundel. Jednak Zouza była inna, wymyślona przeze mnie. Błąd w jej imieniu był celowy. Gdzieniegdzie podpisywałam ją jako Zuzi, a potem pomyślałam, że Zuzia może być złem wcielonym pod przykrywką słodkiego wyglądu. I bardziej miałam na myśli takie złośliwe zło, nie agresywne. Po latach dowiedziałam się, że spaniele faktycznie mają ciężki charakter i niektóre naprawdę mają w sobie coś z diabła.

Zouza
Zouza

Wydaje mi się, że gdzieś jeszcze miałam schowane jakieś moje rysunki z dawnych lat. Jeśli wpadną w moje ręce, z pewnością też tutaj trafią.







Komentarze